Została zgwałcona na wakacjach. Zaoferowano jej manicure jako zadośćuczynienie
- Kiedy się obudziłam, myślałam, że umieram – opowiada Georgina Mortimer. Brytyjka wyjechała na wakacje, które miały być spełnieniem jej marzeń. Raj szybko zamienił się w piekło, bo kobieta została zgwałcona. Firma, która organizowała wycieczkę, najpierw poprosiła ją, by nie informowała o tym, co się stało, inne uczestniczki. Potem zaoferowali jej manicure i masaż jako zadośćuczynienie.
18.07.2016 | aktual.: 18.07.2016 12:21
Georgina Mortimer pracuje na co dzień jako lekarz w Wielkiej Brytanii. Ma dwoje dzieci. W tym roku postanowiła wyjechać sama na Karaiby. Zapisała się na kurs żeglarski organizowany przez Girls for Sail, firmę, która oferuje wyprawy tylko dla kobiet. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jak okazało się już drugiego dnia, organizatorzy nie zapewnili kobietom wystarczającej ochrony.
Brytyjka na łamach „The Sun” opowiada, że jeden z miejscowych brutalnie zaatakował ją w jej pokoju.
- Obudziłam się, bo ktoś mnie dusił. Potem ten mężczyzna mnie zgwałcił. Byłam przerażona. Mówię to szczerze, myślałam, że umrę. Nie mogłam oddychać, już nie mówiąc o krzyczeniu. Bałam się, że moje dzieci stracą matkę. Leżałam cicho, nie chciałam, żeby mnie zabił. Jakiś czas później ktoś go spłoszył pukaniem do drzwi – mówi 45-latka.
Jeden z pracowników hotelu znalazł kobietę i zadzwonił na policję. Mortimer trafiła do szpitala. Była w ogromnym szoku. – Firma, która organizowała wyjazd, poprosiła mnie, żebym nie mówiła o tym, co się stało innym uczestniczkom kursu. Mówili, że to może je zniechęcić do dalszego pobytu – przyznaje.
- Byłam przerażona. Policja nie znalazła żadnych śladów włamania, więc napastnik musiał po prostu wejść do budynku i nikt mu w tym nie przeszkodził. Winą obarczono mnie. Poczułam się tak, jakbym to ja zrobiła coś złego – dodaje Brytyjka.
Jak opowiada dziennikowi, Girls for Sail opłaciło jej jedną noc w innym hotelu. Nikt nie zainteresował się jednak tym, żeby zadzwonić do brytyjskiego konsulatu, by kobieta mogła wrócić do domu. Mortimer zorganizowała powrót na własną rękę.
Później ustalono, że to nie pierwsza taka historia w okolicy. Lokalna policja prowadziła tylko w ubiegłym roku 60 spraw o gwałt. Brytyjka wskazuje, że organizatorzy wycieczki nie poinformowali uczestniczek, że powinny jeszcze bardziej zadbać o swoje bezpieczeństwo. Organizatorzy, którzy zostali zasypani e-mailami ze skargami, postanowili jakoś załagodzić sytuację.
Już po powrocie do domu 45-latka dostała wiadomość, że zamiast zwrotu pieniędzy za kurs, firma oferuje jej bezpłatną wizytę u kosmetyczki.
- Pisali, że opłacili mi manicure i masaż w jednym z salonów w pobliżu miejsca, gdzie mieszkam. Opisywali to jako „niewielką przyjemność” i mieli nadzieję, że mi się spodoba. Tak jakby to mogło mnie rozweselić po tym, co przeszłam. Zostałam zgwałcona tuż pod ich nosem. Ich propozycja jest obrzydliwa, obraźliwa wręcz – mówi.
Sprawą zajęli się prawnicy Brytyjki, którzy wywalczyli już dla niej zwrot pieniędzy. Teraz oskarżają firmę o niedopełnienie obowiązków.
– Została zaatakowana we własnym łóżku i to na wakacjach. Przewoźnicy, właściciele hoteli i inne osoby zaangażowane w podobne wycieczki mają obowiązek zapewnić podróżującym bezpieczeństwo, muszą chronić swoich klientów – mówi jej pełnomocnik.