Blisko ludzi1 września uczniowie wrócą do szkół. Nauczyciele nie zgadzają się ze stanowiskiem wiceminister edukacji

1 września uczniowie wrócą do szkół. Nauczyciele nie zgadzają się ze stanowiskiem wiceminister edukacji

Tak wyglądało rozpoczęcie roku w jednym z warszawskich liceów. Czy w 2020 będzie podobnie?
Tak wyglądało rozpoczęcie roku w jednym z warszawskich liceów. Czy w 2020 będzie podobnie?
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Dominika Czerniszewska
06.08.2020 17:10

5 sierpnia resort edukacji przedstawił wytyczne dotyczące rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Wiceminister Marzena Machałek dodała, że żaden nauczyciel nie będzie mógł samodzielnie decydować o pracy zdalnej. – Jeśli pójdę do pracy na obecnych warunkach, nie będę mogła przyjeżdżać do córki – mówi 58-letnia nauczycielka. – Boję się. Uczę w szkole podstawowej na Śląsku, więc sytuacja nie jest łatwa – dodaje kolejny dydaktyk.

– 1 września rok szkolny rozpocznie się w szkołach. Dzieci przyjdą do szkół, spotkają się ze sobą, poznają plan lekcji i w następnych dniach będą kształcić się w placówkach – zapowiedział na konferencji prasowej minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

Starsi nauczyciele: praca w szkole lub emerytura

Tego samego dnia Marzena Machałek zapowiedziała na antenie TVN24, że "nie będzie dowolności, że kto się boi, ten nie idzie do pracy". – Jeżeli w danym powiecie, miejscu, nie ma zagrożenia i ogniska koronawirusa i wskazań do nauki zdalnej, to dowolności nie możemy zostawić – tłumaczyła wiceminister edukacji.

I tutaj pojawia się pytanie – co ze starszymi nauczycielami, którzy znajdują się w grupie ryzyka? Machałek podkreśliła, że pedagodzy po 60. roku życia nie mogą pracować zdalnie, mogą jednak… wybrać się na emeryturę.

Z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że średni wiek nauczycieli kształcących w polskich szkołach zwiększa się z każdym rokiem. W roku szkolnym 2018/2019 wynosił już 44,1 lat, a z raportu Komisji Europejskiej dowiadujemy się, że w 2017 roku około 1/3 polskich nauczycieli w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych było w wieku powyżej 50 lat. Kto zatem będzie pracował?

"Zastąpienie nauczycieli odchodzących na emeryturę lub rezygnujących z pracy może stanowić duże wyzwanie" – czytamy w raporcie KE "Monitor edukacji i kształcenia 2019". Czy nauczyciele boją się powrotu do szkoły? A może ci, którzy mogą, pójdą na emeryturę, skoro praca zdalna nie wchodzi w grę?

Jeszcze przed wydaniem wytycznych nauczycielka Marta Charaś mówiła, że nie wyobraża sobie powrotu do "normalnego" nauczania. – Jeśli mamy po 500 potwierdzonych nowych zachorowań każdego dnia, nie wierzę, że w ciągu miesiąca ta liczba gwałtownie spadnie i powrót do szkoły będzie bezpieczny – tłumaczyła w rozmowie z WP Kobieta.

– Mam szczęście być nauczycielem w małej szkole – około 80 uczniów razem z przedszkolem – i jednocześnie kierować tą placówką, dlatego sytuację mam dużo prostszą – mówi z kolei Alicja Zielińska. Placówka, o której mowa, mieści się w Krynicy Morskiej. To jedyna szkoła w mieście. – Po sezonie turystycznym w zasadzie żyjemy we własnym towarzystwie. Zatem łatwo byłoby "wyłapać" przypadki koronawirusa i odizolować je – oznajmia.

Z danych demograficznych z 2018 roku wynika, że gmina liczyła wtedy 1303 mieszkańców. Dlatego pani Alicja bardziej obawia się tłumu turystów niż powrotu do szkoły. – Obecnie w Krynicy Morskiej jest masa ludzi, którzy nie przestrzegają zasad sanitarnych. Jeśli do września nie będzie przypadku COVID-19, będę bardzo szczęśliwa – mówi pełna nadziei.

Podkreśla również, że zarówno ona, jak i całe grono pedagogiczne chce wrócić do szkoły. – Musimy nauczyć się żyć z wirusem, nauczyć tego dzieci. Jesteśmy im potrzebni. Nauczyciele, którzy mają powyżej 60 lat, również tak uważają. Oczywiście nie zamierzamy się głupio narażać. Raz jeszcze powtórzę, że jesteśmy w komfortowej sytuacji. Gdybym uczyła w szkole, do której uczęszcza 500 osób, po 30 uczniów w klasie, pewnie bym się bała – deklaruje.

Do tak licznej klasy uczęszcza córka pani Alicji, uczennica technikum w Gdańsku. – Tam będą musieli bardzo zastanowić się nad bezpieczeństwem uczniów – tłumaczy nauczycielka i dodaje, że współczuje nauczycielom, którzy pracują w dużych szkołach. Część z nich nie kryje strachu.

"Wolę pracować zdalnie"

W takiej sytuacji jest pani Magdalena, która uczy w liceum w powiecie nowotarskim. Nauczycielka zauważa, że w przedszkolach łatwiej jest izolować grupy niż w klasach starszych, gdzie co godzinę lekcyjną wchodzi kolejna klasa, a podczas przerw wszyscy uczniowie kłębią się na wąskich korytarzach.

Czy boi się powrotu do szkoły? – Oczywiście, że się boję. Mam 58 lat – odpowiada wprost. U nauczycielki dochodzą jeszcze względy osobiste. Za dwa tygodnie na świat przyjdzie jej piąta wnuczka. – To pierwsze dziecko mojej najmłodszej córki, która bardzo liczy na moją pomoc. Jeśli pójdę do pracy na obecnych warunkach, nie będę mogła do niej przyjeżdżać – wyjaśnia.

Dla niej warunki podane przez resort są bardzo niejasne. – Widzę ogromną sprzeczność. Z jednej strony mamy zaostrzone przepisy dotyczące wesel, a z drugiej w budynku szkolnym będzie przebywało paręset osób bez maseczek i jakichkolwiek zabezpieczeń – stwierdza.

Pani Magdalena, gdyby miała taką możliwość, pozostałaby przy nauce zdalnej. – Wcześniej prowadziłam lekcje online według planu. Oczywiście brakowało mi dyskusji z uczniami i bezpośredniego kontaktu, ale w obecnej sytuacji uważam, że to najrozsądniejsza forma – argumentuje.

"Słowa wiceminister są oburzające"

Ze stanowiskiem Marzeny Machałek nie zgadza się również kolejna nauczycielka. – Bardzo się boję. Uczę w szkole podstawowej na Górnym Śląsku, więc sytuacja nie jest łatwa. Całe szczęście w żółtej, a nie czerwonej strefie. Choć i to nie jest pocieszające – mówi pani Dorota, nauczycielka z kilkuletnim doświadczeniem.

Słowa wiceminister edukacji są dla niej oburzające, lecz nie zaskakujące. – Obawiam się powrotu do pracy, ponieważ przeraża mnie chaos, który się z tym wiąże. I przede wszystkim brak jasnych wskazówek. Po raz kolejny nauczyciele zostali pozostawieni sami sobie.

Nauczycielka zwraca również uwagę, że do klas uczęszcza za dużo uczniów. – U nas bywają i 30-osobowe klasy, więc jak tu mówić o bezpieczeństwie. Samorządy zmuszone są do oszczędności, więc je łączą. Zobaczymy, jak będzie w tym roku – zastanawia się.

– Każdy nauczyciel woli bezpośredni kontakt z uczniem, ale nasze i ich życie nie może być zagrożone – dodaje. Podkreśla również, że zarówno dzieci, jak i nauczyciele mają styczność z osobami starszymi, schorowanymi i nie chcą ich narażać.

1 września 2020. Wytyczne dla szkół

GIS zaznacza, że obowiązuje bezwzględne przestrzeganie podstawowych zasad higieny, do których zalicza się m.in. częste mycie rąk, ochronę podczas kichania i kaszlu, unikanie dotykania oczu. Natomiast na terenie placówek nie trzeba będzie nosić maseczek.

Jeśli w danym regionie zwiększy się liczba zakażeń, szkoły będą mogły przejść na system kształcenia "mieszany" (część grup w szkołach, część zdalnie) lub zdalny. Póki co obowiązuje wariant A, czyli tradycyjna forma kształcenia.

Źródło artykułu:WP Kobieta