Czterofazowa tabletka antykoncepcyjna. Wady i zalety
Ponad 100 mln kobiet na całym świecie stosuje antykoncepcję doustną. Farmaceuci dwoją się i troją, żeby wprowadzić na rynek coraz to nowocześniejsze i bezpieczniejsze pigułki. Czy uda im się przekonać kobiety do czterofazowej tabletki antykoncepcyjnej? Czym różni się od innych, od wielu lat dostępnych na rynku?
20.06.2012 | aktual.: 29.06.2012 16:27
Ponad 100 mln kobiet na całym świecie stosuje antykoncepcję doustną. Farmaceuci dwoją się i troją, żeby wprowadzić na rynek coraz to nowocześniejsze i bezpieczniejsze pigułki. Czy uda im się przekonać kobiety do czterofazowej tabletki antykoncepcyjnej? Czym różni się od innych, od wielu lat dostępnych na rynku?
Nowością w czterofazowej pastylce jest to, że w swoim składzie zawiera estradiol (E2), a konkretnie waleranian estradiolu - hormon taki sam, jak estrogen produkowany w naszym organizmie. Drugim składnikiem pigułek jest hormon dienogest, czyli progestagen - obecny w niemal każdej pigułce. Dzięki niemu zagęszcza się śluz, który nie przepuszcza plemników.
Jak działa?
Co to znaczy, że pigułka jest czterofazowa? Oznacza to, że dawki walerianu estradiolu i dionegestu w poszczególnych tabletkach w opakowaniu zmieniają się 4 razy. W pudełeczku są 2 pastylki po 3 mg estrogenu każda, 5 po 2 mg estrogenu i po 2 mg progesteronu każda, 17 tabletek po 2 mg estrogenu i 3 mg progesteronu, 2 tabletki po 1 mg estrogenu każda i dwie tabletki placebo. Brzmi to dość skomplikowanie, ale kobieta bierze po prostu kolejną pigułkę z opakowania. Ważne jest tylko to, żeby zachować kolejność ich przyjmowania podaną na listku.
Dzięki takiemu działaniu pigułka powoduje mniej skutków ubocznych. Zwykle jedynie tkliwość piersi oraz bóle głowy, a ma więcej pozaantykoncepcyjnych korzyści, m.in. ma mniejszy wpływ na wątrobę. Zalecana jest przede wszystkim kobietom zbliżającym się do menopauzy i bardzo młodym (18-25 lat). Skuteczność tych pigułek jest porównywana z innymi tabletkami antykoncepcyjnymi. Wskaźnik Pearla wynosi 0,42.
Bez miesiączki
W opakowaniu pigułek czterofazowych znajduje się 28 pastylek i zażywa się je właściwie bez przerw. Dwie ostatnie mają biały kolor i nie zawierają aktywnych składników. Pełnią rolę placebo i mają sprawiać, że kobieta nie przerywa cyklu codziennego zażywania pigułki. Dzięki temu nie pomyli się w dawkowaniu, bo nie musi liczyć dni, po których powinna wrócić do antykoncepcji. Takie dawkowanie jest nie tylko wygodne, ale też ma wyższą skuteczność.
U 10-20 proc. kobiet w dniach zażywania placebo występuje krwawienie z odstawienia, ale zwykle jest dość skąpe. U pozostałych miesiączki nie ma w ogóle. To dość duża wygoda, bo z okresem wiąże się wiele ograniczeń. Wiele kobiet zastanawia się jednak, czy cykle bez okresu są bezpieczne. Niektóre są wręcz przyzwyczajone do miesiączek. Wydaje im się, że razem z ustaniem krwawienia tracą coś ze swej kobiecości.
- Warto sobie uzmysłowić, że kobiety mają tak częste cykle miesiączkowe od jakichś 50-100 lat, od kiedy w kulturze zachodniej nauczyły się regulować płodność. Wcześniej były one znacznie rzadsze, bo częściej zachodziły w ciążę i karmiły piersią. Praktyka pokazuje, że kobiety, które hamują okres na kilka miesięcy, kiedy odstawiają antykoncepcję, nie mają problemów z płodnością - mówi dr Grzegorz Południewski, ginekolog-położnik, przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Rozwoju Rodziny.
(mos)/(kg)