Doktor Miłość: nauczyciel duchowy żyje w lekkości i miłości, bez myśli i cierpienia - uczy, że to jest nasz naturalny stan

Joanna Bobel, jako "Doktor Miłość", prowadzi autorski kurs transformujący życie i prowadzący do wyzwolenia z wszelkiego cierpienia emocjonalnego.

Joanna Bobel/ Archiwum prywatne
Joanna Bobel/ Archiwum prywatne
Źródło zdjęć: © materiały partnera

21.09.2023 16:55

Zaleca Pani, aby żyć bez stresu, lęku, strachu. Czy jest to możliwe?

Joanna Bobel: Jak najbardziej jest możliwe. Kiedy zaczynamy pracować nad sobą i swoim umysłem okazuje się, że cierpienie samo w sobie nie istnieje, a jest generowane przez nasze myśli. Pojawia się, kiedy sytuację, w której się znaleźliśmy ocenimy jako szkodliwą, jako taką, która może mieć złe konsekwencje. To uruchamia w nas stres.

W jaki sposób możemy się tego stresu pozbyć?

Kluczowe jest zauważenie, że myślimy, a następnie "odklejenie" się od tych myśli. W moich przekazach zaznaczam, że żyję bez myśli. Życie bez myśli jest wtedy, kiedy tu i teraz nie myślę o przeszłości, nie myślę o przyszłości, o tym co mnie spotyka, jedynie o tym, czego w danej chwili doświadczam. To jest dla mnie życie bez myśli. U mnie jest to stan stały co oznacza, że żyję tak zawsze. Jeżeli coś robię, to jestem w tym całkowicie zanurzona.

Co, jeżeli w tym momencie wydarzy się coś przykrego, spotka nas krzywda?

Kiedy nie oceniamy, to nawet jeżeli coś się wydarzy nie możemy tego zakwalifikować jako przykrości czy krzywdy. Jedyne co mogę zrobić, to w danym momencie, kiedy czegoś doświadczam, skierować na to moją uwagę i to się we mnie "rozpuści". Nie doznam tej, "tak zwanej", krzywdy, której mogłabym doświadczyć, gdybym zasiliła tę myśl i weszła w nią.

Joanna Bobel/ Archiwum prywatne
Joanna Bobel/ Archiwum prywatne© materiały partnera

Jak znaleźć w sobie umiejętność odizolowania się od złych emocji?

Wymaga to od nas uważności i świadomości siebie w każdym momencie. Bycie świadomą co pomyślałam, jaką emocję we mnie ta myśl wywołała i posiadanie umiejętności nie analizowania tego, ale "przepuszczenia" jej przez własne ciało, a w konsekwencji "rozpuszczenia" się jej w sobie. Dzięki temu nie spowoduje ona w nas wzmożonego napięcia. Od dawna nie oglądam telewizji, nie słucham radia. I dlatego nie jestem bombardowana natłokiem złych emocji. Spotykam się jednak z ludźmi, którzy informują mnie o tym, co się dzieje na świecie albo w ich domach. Jestem w stanie być w dystansie do wszystkiego, co spotyka mnie i innych. Osiągnęłam to dzięki doskonaleniu samoświadomości.

Życiowe lęki dotyczą w większym stopniu kobiet czy mężczyzn?

W jednakowym. Jednak kobiety mają większą umiejętność rozmawiania o nich i naturalną umiejętność dzielenia się tym, co czują, z innymi. Mężczyźni często zostają ze swoimi lękami i stresami sami, nie mówią o nich nawet w rodzinie. I, wbrew pozorom, samobójstwa częściej popełniają mężczyźni. Stres jednak dotyczy każdego z nas i w każdym wieku. I każdy z nas może podjąć pracę nad tym, żeby uzyskać wewnętrzny spokój. Lęk przed zmianą towarzyszy każdemu z nas. Nasz umysł będzie dążyć do tego, żeby nic się nie zmieniło. Ale kiedy cierpienie sięga zenitu, okazuje się ono być tym "doktorem". Budzi w nas świadomość, że jeżeli sami niczego nie zmienimy, to nasze życie samo się nie zmieni. Polecam ciekawość świata. Trzeba zauważyć, że inni mogą świat postrzegać w inny sposób i sprawdzić, przez samego siebie, jaki to będzie miało na mnie wpływ.

Pani radykalnie zmieniła swoje życie zawodowe i prywatne. Co było do tego impulsem?

Doświadczyłam bardzo ciężkiej depresji, która wręcz wywoływała we mnie myśli samobójcze. Borykałam się z poczuciem beznadziei życia, z myślami, że życie jest nie do wytrzymania, że sobie z tym nie poradzę, z olbrzymim stresem, z bólem, który był wręcz fizycznym, ponieważ ten wielki ból emocjonalny czuło całe ciało. Wtedy zaczęłam się zastanawiać nad tym, że w życiu nie może chodzić o to, by doświadczać cierpień. Nie chodzi o to, żebyśmy mieli czasem dobre, czasem złe momenty i ciągle nawracające stany depresyjne. Pojawiła się we mnie ciekawość tego, o co chodzi tak naprawdę w życiu. Rozpoczęłam mój proces zgłębiania siebie samej, poprzez obserwację myśli i emocji. Zaczęłam odkrywać i rozumieć siebie bardziej i głębiej. Zaczęłam wyraźnie widzieć, że wydarzenia, których doświadczam dzisiaj, dotyczą mojej przeszłości, dzieciństwa. Zaczęłam się temu przyglądać i widziałam, że dzięki uświadomieniu czułam się lepiej i że moja rzeczywistość przemienia się dzięki temu. Przepuszczając to przez siebie widziałam, że z każdym dniem jestem zdrowsza, bardziej szczęśliwa. I to zmotywowało mnie, żeby wykonać tę pracę wewnętrzną ze sobą.

Na podstawie tych doświadczeń opracowała Pani kurs "Zmień życie teraz".

Kiedy moje życie już uległo diametralnej przemianie, poczułam, że ludzie powinni się dowiedzieć, że też tak mogą żyć. Rozumiem już, że proces ze wsparciem, którego ja nie miałam można przejść łagodniej i szybciej. Prowadzenie przez kogoś i wsparcie grupy są w moim odczuciu kluczowe, dają wiele uświadomień i pomagają przetrwać trudniejsze momenty. Mój własny proces trwał ponad cztery lata, miał wiele trudnych momentów i brakowało mi w nim wsparcia grupy i nauczyciela. Dlatego stworzyłam taką przestrzeń, by każdy mógł żyć takim życiem, jakiego ja doświadczam na stałe i mógł osiągnąć to łatwiej i szybciej niż ja w moim procesie. Pełna transformacja trwa około rok i przebiega przy wsparciu terapeuty znacznie łagodniej, pozwalając nam prowadzić codzienne życie i budować swoje nowe życie świadomie i pewnie. Stworzyłam w Internecie przestrzeń "Doktor Miłość". Nazwa pochodzi stąd, że miłość leczy wszystko. Na podstawie własnych obserwacji zaczęłam pisać artykuły o tym, że możemy żyć szczęśliwie, o tym czym jest miłość, czym nie jest. Mój profil w szybkim czasie zaczął zdobywać popularność w Internecie. Chciałam dzielić się moim życiem, stanem świadomości, którego doświadczam ale też chciałam być wsparciem i otoczyć innych miłością, by łatwiej przechodzili tę przemianę. Zaczęło przybywać coraz więcej osób zainteresowanych, które pytały, czy prowadzę jakiś kurs. Coraz częściej miałam wewnętrzne przeświadczenie i prowadzenie, żeby stworzyć kurs, który przez rok przeprowadzi ludzi od lęku i cierpienia do życia bez myśli, bez cierpienia. Obecnie już ponad 500 osób go ukończyło a 800 osób jest w procesie rocznym. W moim głębokim odczuciu błogość jest naszym naturalnym stanem. Każdy, kto przechodzi roczny kurs, jest w stanie tego doświadczyć poprzez oduczanie się tego, w co uwierzyliśmy ucząc się świata. Jest to głębokie poznawanie siebie i schematów, którzy rządzą naszymi zachowaniami. Oświecenie jest dla mnie wyjściem ze wszystkich ograniczeń, w których żyliśmy.

Prowadzi Pani kurs jako "Doktor Miłość". Czy Pani zdaniem miłość jest uczuciem, które rozwiązuje problemy?

Według mnie miłość nie jest uczuciem, jest stanem świadomości. Aby to zrozumieć, należy zweryfikować i odrzucić nasze przekonania i wyobrażenia na temat miłości. Niektórzy uważają, że jeśli są zazdrośni to znaczy, że kochają. Jeśli wymierzają dzieciom karę, to robią to z miłości do nich. Jednak kiedy zaczynamy przechodzić wewnętrzny proces przemiany, to postrzegamy miłość jako naturalny budulec świata, jako stwórczą, boską moc, która powoduje, że zaczynamy wszystko rozumieć. I wtedy wszystko to, co dotąd uważaliśmy za miłość, okazuje się brakiem miłości. Kiedy te braki w sobie uleczamy, zaczynamy ludzi kochać znacznie głębiej, mocniej. Zaczynają się zmieniać nasze relacje. Przez to, że sami potrafimy poszerzyć naszą świadomość miłości, inaczej traktujemy bliskich.

Pani zdaniem, aby dojść do takiego stanu świadomości, najpierw trzeba pokochać samego siebie?

Zdecydowanie tak. W moim odczuciu o takiej miłości, która jest wewnętrznym naszym połączeniem z bogiem, wszechświatem, energią w nas samych, mówili Jezus Chrystus, Budda oraz wielu innych oświeconych mistrzów. Zdecydowanie nie da się tej drogi przejść bez zauważenia tego boskiego pierwiastka w nas samych. Musimy najpierw dać tę miłość samemu sobie, żeby odkryć, że ta miłość w nas istnieje. Jeśli całą swą energię przekładamy na innych ludzi i oczekujemy, że oni uleczą nasze rany, to nie rozumiemy swojej mocy. Nazywam to "kochaniem siebie", bo to są małe gesty, które do tego prowadzą, czyli bycie dla siebie dobrym, pozytywny dialog wewnętrzny, bycie dla siebie wspierającym. Ale tak naprawdę dla kogo jesteśmy wspierający? Dla tej części świadomości w nas samych, która jest przy nas w każdym momencie życia. Jeśli zaczynamy rozumieć, że to nie ciało ma duszę, ale dusza ma ciało, zaczynamy traktować innych ludzi z miłością i zrozumieniem. Jeżeli dobrze traktuję siebie, to dobrze traktuję też innych ludzi. Wszechświat jest lustrem tego co nosimy w sobie, a świadomość miłości w nas samych jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

Źródło artykułu:WP Kobieta
kurspsychologiamiłość
Wybrane dla Ciebie