Już boją się świąt. Powodem wstyd przed rodziną
Polowanie na promocje, brak prezentów czy lampek - to tylko niektóre pomysły na święta w czasach kryzysu. - Polacy zapłacą za nie o 1/4 więcej niż przed rokiem. Wzrost ten będzie wynosił od 300 do 500 zł dla gospodarstwa domowego - mówi Edyta Kulej-Dziergowska.
08.12.2022 | aktual.: 09.12.2022 09:52
- W październiku kupiłam ryby, jak były tanie i zamroziłam. Pierogi zrobiłam sama już w listopadzie, podobnie uszka. Grzyby dostałam od rodziny. Ciasta będę piec przed samymi świętami. Nigdy nie kupowałam gotowych, nawet jak były tańsze niż w tym roku. Cateringu też nie zamawiam, wszystko robię sama – wylicza w rozmowie z Wirtualną Polską Karolina Łuczak, która podobnie jak wielu Polaków, w tym roku szczególnie starannie planuje wydatki na święta. Powodem jest inflacja, która wynosi obecnie 17,4 proc. i jest najwyższa od ponad 25 lat.
Karolina nie jest osamotniona w szukaniu oszczędności przy planowaniu Bożego Narodzenia. - W tym roku zaciskamy pasa – wyznaje Justyna. - Stosunek wysokości wypłaty do wysokości rachunków na nic innego nam nie pozwoli – dodaje. - Dlatego nie planujemy niczego szczególnego. Zrobimy obiad jak co dzień i to wszystko.
Jak napisała "Rzeczpospolita" powołując się na dane z Barometru Providenta, Polacy w tym roku wydadzą na święta 1259 zł więcej niż rok temu. Za tę kwotę będą mogli kupić mniej produktów niż w zeszłym roku lub zdecydować się na tyle samo, lecz sięgnąć po te gorszej jakości. - Choć inflacja nieznacznie spowolniła, nie oznacza to niestety szybkiego spadku cen produktów i usług w praktycznie wszystkich branżach. A to z kolei w dobie zbliżających się świąt oznacza, że Polacy zapłacą za nie o 1/4 więcej niż przed rokiem. Wzrost ten będzie wynosił od 300 do 500 zł więcej dla jednego gospodarstwa domowego - tłumaczy Edyta Kulej-Dziergowska, ekspertka z serwisu Extradom.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Święta z promocji
Sposobem na poszukiwanie oszczędności są promocje, które oferują duże sieci. - Od październik szukam wszystkiego w korzystnych cenach. Sandacz był w październiku za 35 zł za kg, na początku listopada już 65 zł za kg, teraz kosztuje już 79,90 zł za kg. Dlatego kupiłam znacznie wcześniej, mąż oprawił i zamroziliśmy – przyznaje Karolina Łuczak. - Prezenty też mam już kupione. Polowałam na wyprzedaże, okazje, żeby kupić jak najkorzystniej – dodaje.
- Konsumenci coraz częściej sięgają po produkty, które są w promocji. Trend poszukiwania okazyjnych cen widać już było w trakcie popularnych Black Friday i Cyber Monday. Polacy, którzy dość oszczędnie podchodzili w ostatnim kwartale np. do wydatków związanych z budową domu, w okresie tych kilku zakupowych dni byli niezwykle aktywni. Z naszych badań wynika także, że Polacy zawiesili pewne decyzje zakupowe w czasie i czekają na to, co przyniesie najbliższych sześć miesięcy - mówi Edyta Kulej-Dziergowska, ekspertka Extradom.pl.
Z niepokojem w przyszłość spogląda również Agnieszka z Opola, która razem z mężem spłaca kredyt na mieszkanie. - W tym roku zrobimy bardzo skromne święta. Nie stać nas. Przy kredycie, dwójce dzieci i wysokich cenach wszystkiego, zdecydowaliśmy, że z czegoś musimy zrezygnować, jeśli np. chcemy wysłać dzieci na wakacje w przyszłym roku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. - Poluję na promocje na żywność. Nie będę robić 12 potraw, tylko pewnie maksymalnie sześć, ozdoby wykorzystam zeszłoroczne. Ze względu na ceny prądu, rezygnujemy z wywieszania lampek na balkonie. Choinka też będzie stara, sztuczna. Dzieci nie będą zadowolone, ale co zrobić – żali się.
Zakup choinki w tym roku rzeczywiście może być wyzwaniem. Jak pisze portal Money.pl "o wzrostach cen raportują zarówno nadleśnictwa, jak i producenci sztucznych choinek". Ci drudzy wskazują na wzrost cen komponentów, które służą do produkcji świątecznych drzewek.
"Prezenty? Tylko dla dzieci"
Pod choinką również w tym roku może być skromniej niż chociażby jeszcze rok temu. - Nie robimy sobie prezentów, bo na czymś musimy oszczędzać - mówi Karolina. - To trochę przykre, ale mając na uwadze koszty życia, z czegoś trzeba zrezygnować. Może zdecydujemy się na jakieś symboliczne podarunki, np. słodycze, ale to absolutnie wszystko, na co nas stać w tym roku. Jedynie dzieciom kupimy coś większego, ale maksymalnie do 100 zł. Będziemy szukać na promocjach w dyskontach – dodaje.
Nie wszyscy mają takie podejście. W wielu polskich rodzinach nadal obowiązuje zasada "zastaw się, a postaw się", a kupowanie drogich prezentów jest obowiązkowym elementem świąt. Dominika narzeka, że krewni jej męża co roku oczekują wyszukanych podarunków, nie chcąc zrozumieć, że sytuacja finansowa rodziny na to nie pozwala. Kobieta i jej mąż wychowują niepełnosprawne dziecko.
- Przez trzy miesiące przed świętami ledwo wystarcza nam na jedzenie, ale na prezenty dla rodziny męża pieniądze muszą być. Najgorsze jest to, że kiedyś już uzgodniliśmy, że prezenty robimy tylko dzieciom, więc przyjechaliśmy na święta bez niczego. Potem okazało się, że rodzina męża zrobiła nam prezenty, a my im – nie. Najedliśmy się wstydu, dlatego teraz zaciskamy pasa, ale prezenty muszą być. Rodzina nie rozumie, że nas po prostu na to nie stać. Ulegamy tej presji, odmawiając prezentów naszym własnym dzieciom - żali się Dominika.
"Na bogato jak zawsze"
Wysokie ceny nie każdemu są straszne. Nie brakuje osób, które mimo drożyzny, nie zamierzają zrezygnować z dostatnich świąt. - Planowanie zaczynam już w listopadzie, bo uwielbiam święta. Sprawia mi to ogromną przyjemność, a że jestem w dobrej sytuacji finansowej, to nie muszę oszczędzać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Ilona. - Na jedzenie planuję wydać około tysiąca złotych, drugie tyle na prezenty, czyli w tym roku wydam na Boże Narodzenie dwa tysiące - podlicza.
Kryzysowych świąt nie będzie miała również Natalia Wojciechowska. - Prowadzimy z mężem działalność gospodarczą za granicami kraju. Raczej nie planujemy wydatków, po prostu dysponujemy tym, co mamy i realizujemy z tego budżetu nasze plany. Płynny dopływ gotówki sprawia, że raczej nie musimy martwić się o finanse. Kupujemy wszystko najlepszej jakości i nie ma znaczenia, ile wydamy na święta - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
W podobnej sytuacji jest Weronika, której mąż pracuje za granicą. - Nie zaciskamy pasa, bo wychodzimy z założenia, że święta są raz w roku, więc chcemy sobie "odbić". I możemy sobie pozwolić na więcej w tym czasie. U nas jest inaczej, bo nie ma wypłaty w złotówkach, tylko w euro. Niestety w Polsce jest coraz gorzej, dlatego wielu ludzi wyjeżdża za większymi pieniędzmi - zauważa.
Karolina Łuczak, choć do świąt podchodzi oszczędnie, planując je od października, zaznacza, że robi to po to, by w ten szczególny czas jej rodzinie niczego nie zabrakło. - Rozkładam wydatki na święta od października, bo inaczej nie dałabym rady spiąć budżetu. A tak - rozłożone na trzy miesiące - są znośne. Mimo wszystko lubimy mieć święta "na bogato" - przyznaje Karolina Łuczak. - Wystarczy, że cały rok jest ciężko. Nie chcemy, żeby w święta nam czegokolwiek brakowało.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl