W przypadku Agnieszki, Patrycji, Pauliny i Oliwii jedno zdanie wypowiedziane przez spowiednika zaważyło o ich przyszłym stosunku do Kościoła. - Sporo godzin przepłakałam. A do kościoła nie wróciłam. Bliskim o tym, co się stało, powiedziałam dopiero pięć lat później, gdy byłam już dorosła - mówi jedna z nich.