kora(strona 2/3)

Gdy Kora była dzieckiem, wpadła w sidła księży pedofilów. Była jedną z pierwszych osób, które znalazły w sobie odwagę, by otwarcie mówić o tym, co dzieje się za drzwiami Kościoła. O życiu, gdy cała Polska odwraca oczy i zmianach, które są nam potrzebne, opowiada mąż artystki, Kamil Sipowicz.

Znajdujący się w Warszawie mural upamiętniający Korę, zmienia się wraz z porami roku. Teraz "zakwitł" na zielono. Wszystko to za sprawą sąsiadującego z nim kasztanowca.

Kora zmarła 28 lipca 2018 r. w otoczeniu bliskich. Niemal 9 miesięcy później Kamil Sipowicz i Magdalena Środa wrócili do ostatnich chwil artystki w programie "Uwaga!".

– Przyszedł moment, gdy zaczął się ból. Kora zaczęła strasznie krzyczeć. Nie mogłem dodzwonić się do hospicjum. Myślałem, że oszaleję – mówi Kamil Sipowicz o chorobie Kory w "Newsweeku". Filozof przyznaje, że brał pod uwagę samobójstwo, kiedy odeszła.

Kora nawet po śmierci jest jedną z najbardziej znanych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Nic więc dziwnego, że już kilka miesięcy przed śmiercią zgłaszali się do niej producenci filmowi, z pomysłami na film o jej życiu.

Mąż artystki nadal nie może otrząsnąć się po śmierci ukochanej. Przed odejściem Kora pozostawiła prośby, które Sipowicz stara się teraz wypełnić.

Janusz Korwin-Mikke w kontrowersyjny sposób skomentował śmierć Kory. Co gorsze okazało się, że są ludzie, którzy podzielają jego zdanie. "Osoby, które się wypowiadały, najprawdopodobniej nigdy same czegoś takiego nie doświadczyły" - tłumaczy psycholożka Monika Dreger.

"Można milczeć długo, można długo. Na dno pamięci upychać obrazy. Zastanawiać, kto był temu winny".

Słowa Gojdzia o zmarłej kilka dni temu Korze wywołały zamieszanie. Dzisiaj lekarz zajmujący się medycyną estetyczną, odniósł się do sprawy w enigmatycznym poście na Instagramie. W rozmowie z WP Kobieta mówi tylko, że bardzo przeżył śmierć artystki.

Kora nie tylko zachwycała na scenie. Wokalistka równie świetnie wypadała przed obiektywem. Jako dowód przedstawiamy archiwalny numer czasopisma "Przekrój". W maju 1974 roku na okładce zobaczyć można było Korę pozującą z 2-letnim synem.

Krzysztof Gojdź w rozmowie z "Faktem" wyjawia, jak wyglądały ostatnie miesiące życia Kory. – Powiedziała: 'Krzysiu, ja nie chcę umierać" - mówi.

Śmierć Kory poruszyła wielu. W jednym z warszawskich kościołów odprawiono za nią mszę. Na Facebooku pojawił się film, na którym ksiądz gra "Krakowski spleen". Wykorzystał do tego nietypowy instrument.

Kora nie żyje. Olga Jackowska odeszła nagle, mimo że od dawna walczyła ze śmiertelną chorobą. Patrząc na to, ile dokonała jako artystka, obywatelka i kobieta, trudno wyobrazić sobie naszą przyszłość bez niej. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie jej słowa o polityce, miłości i życiu.

Kora Jackowska jest dziś wspominana przez wiele znanych osób. Większość dziękuje jej za twórczość, Mariusz Szczygieł pokusił się o więcej. Na Instagramie opowiedział o spotkaniu z gwiazdą, które zmieniło jego życie.

Kora żyła pełną piersią – zwłaszcza, kiedy chodziło o mężczyzn. Jednego męża zdradzała z przyszłym, była też zakochana w obecnym marszałku Sejmu. O płomiennym romansie opowiadała, gdy ten wolał już o nim nie wspominać.

Wokalistka i poetka zmarła w sobotę nad ranem w domu w Bliżowie w powiecie zamojskim. W 2014 r. Kora publicznie przyznała, że jest chora na raka.

Chorobą Kory, czyli Olgi Jackowskiej żyła cała Polska. Artystka długo walczyła z rakiem i nie ukrywa, że do końca życia będzie prowadzić tę walkę. Teraz pojawił się utwór, który Kora współtworzy z najzdolniejszych muzyków młodego pokolenia, Jimkiem.