Blisko ludziWspółczesne mezalianse. Zbyt biedna dla "mamusi"

Współczesne mezalianse. Zbyt biedna dla "mamusi"

Teściowym nie podoba się wykształcenie i status społeczny synowych
Teściowym nie podoba się wykształcenie i status społeczny synowych
Źródło zdjęć: © 123RF
Agnieszka Mazur-Puchała
22.09.2020 14:07

– Ciągłe obelgi, mówienie mi, że lecę na kasę, że się nieźle ustawiłam jej kosztem. Oczernianie mojej rodziny – komentuje zachowanie byłej teściowej Żaneta. – Raz powiedziała nawet, że nasza córka pewnie jest bękartem i sama nie wiem, kto jest ojcem.

Daniel Martyniuk, syn Zenka Martyniuka, właśnie zakończył trwające prawie dwa lata małżeństwo z Eweliną. Tuż po wyjściu z sądu głos w sprawie postanowiła zabrać matka celebryty, Danuta Martyniuk. Okazało się, że o swojej synowej ma jak najgorsze zdanie.

– Nie chciałam tego wesela, ale oni ze wsi. "Musi być wesele, bo co ludzie z wioski powiedzą". Ona prowokowała Daniela. Jak była w Białymstoku, to ciągle z mamusią na telefonie. Mamusia nawet w dniu poprawin przyniosła Danielowi koszulę jej męża, żeby tę założył, a nie tę, co on chciał. Afery z byle czego – mówiła żona gwiazdora disco-polo w rozmowie z "Faktem".

Danuta Martyniuk mocno skupiła się też na aspekcie materialnym.

– Co miesiąc przesyłam pieniądze, jak nie dwa, to trzy tysiące. (…) Wózek też kupiłam, Cybexa za 12 tys. zł. Dałam pierścionek zaręczynowy swój, ponad stuletni, pamiątkę. Nie wiem, czy odda ten pierścionek – żaliła się. Zapowiedziała też, że ona i jej mąż nie zamierzają płacić zasądzonych alimentów.

– I co, ona znajdzie sobie faceta i my jej faceta będziemy utrzymywać? Bez przesady – komentowała Danuta Martyniuk.

Choć mamy XXI wiek, mezalianse wynikające z pochodzenia, wykształcenia czy statusu materialnego nadal mają się w naszym kraju całkiem dobrze. I bywa, że teściowe zachowują się co najmniej nieelegancko.

Zbyt biedna dla "kochanej mamusi"

Wydawać by się mogło, że czasy, kiedy uboga panna nie mogła wyjść za arystokratę, a księżniczce nie przystało spojrzeć na parobka, mamy dawno za sobą. W praktyce jest jednak zupełnie inaczej.

– Jestem już po rozwodzie – zaczyna w rozmowie z WP Kobieta Żaneta. – "Kochana mamusia" dalej się mnie czepia i robi mi złą opinię. Niby kobieta z klasą, a to jej słoma z butów wystaje, nie mnie.

Żaneta pochodzi ze wsi na wschodzie Polski. Jej ojciec jest rolnikiem, matka pracuje w sklepie spożywczym. Raczej im się nie przelewa. Ze swoim byłym mężem, Adamem, poznali się w pubie w pobliskim mieście.

– Na początku wszystko było fajnie. Po kilku miesiącach Adam zapoznał mnie ze swoją matką, ona mnie zaakceptowała. Spotykałyśmy się na herbacie i gadałyśmy jak przyjaciółki. Nie miała problemu z tym, że jestem ze wsi, a moi rodzice nie są wykształceni.

Teściowa ma własny salon kosmetyczny. Zatrudnia pracownice, sama nie musi nic robić, a jej zarobki są wysokie. Żaneta mogła przychodzić do salonu zrobić sobie paznokcie – matka Adama nie brała za to ani grosza.

– Po 14 miesiącach związku z Adamem okazało się, że jestem w ciąży – mówi Żaneta. – Nie planowaliśmy tego, ale nie była to dla mnie jakaś wielka tragedia. Teściowa miała inne zdanie. Zrobiła mi awanturę, że umiem tylko nogi rozkładać i nie używam przy tym głowy. Stwierdziła, że celowo się nie zabezpieczałam, żeby złapać jej syna na dziecko. Adam wolał się nie stawiać mamusi i siedział cicho.

Rodzice Żanety naciskali na ślub, a teściowa szalała.

– Wyzywała mnie, kiedy się spotykałyśmy, dzwoniła wrzeszcząc, że mam się odwalić od jej rodziny. Adam powiedział, żebym się nie przejmowała. Ostatecznie ślub się odbył. Ale potem było jeszcze gorzej. Ciągłe obelgi, mówienie mi, że lecę na kasę, że się nieźle ustawiłam jej kosztem. Oczernianie mojej rodziny. Raz powiedziała nawet, że nasza córka pewnie jest bękartem i sama nie wiem, kto jest ojcem.

– Coraz częściej obserwuję w pracy z pacjentami problemy w komunikacji pary już na samym początku – mówi psycholog Anna Pasławska-Turczyn z Centrum Medycznego Innova-Med Kabaty. – Pojawia się wzajemne zatajanie informacji o pochodzeniu, tradycjach, rytuałach rodzinnych, jej światopoglądzie, akceptowalnym obrazie i roli kobiet w rodzinie. Zwykle kończy się to źle, czyli rozwodem, co jest szczególnie dotkliwe po kilku latach związku, gdy para ma już dzieci.

Taki był też finał konfliktu na linii Żaneta i jej teściowa. Małżeństwo przetrwało zaledwie kilka miesięcy. To Adam zdecydował się je zakończyć.

– Ja miałam piekło, ale go kochałam. I nie chciałam, żeby córka wychowywała się bez ojca – mówi Żaneta. – Ale on miał dość. Zostawił mnie, teraz już jest z inną. A teściowa dalej mówi o mnie źle i utrudnia mi życie. Na swoją wnuczkę też krzywo patrzy. Nie jest dla niej prawdziwą babcią.

"Moja teściowa mnie nienawidzi"

Kasia jest szczęśliwą żoną Patryka. Są ze sobą od ośmiu lat, planują też powiększenie rodziny. Jak każda para, czasem się kłócą, ale nie są to jakieś poważne konflikty. Ich największy problem to matka Patryka. To jej jedyny syn i oczko w głowie. Od początku uważała, że Patryk "zasługuje na więcej".

– Pytasz, jaki problem ma ze mną teściowa? Absurdalny! – mówi Kasia w rozmowie z WP Kobieta. – Nie podoba jej się, że jestem tylko po technikum fryzjerskim. Co z tego, że mam pracę w dobrym salonie i całkiem nieźle zarabiam? Patryk jest inżynierem, czyli dla mnie "za wysokie progi". Mówiła tak od początku naszej znajomości. Nie lubiła mnie od pierwszego dnia i tak jest do dziś. Moja teściowa mnie nienawidzi.

Mąż nie ma żadnego problemu z tym, że Kasia nie ma wyższego wykształcenia. Ona też nie czuje, żeby z tego powodu była mniej wartościowym człowiekiem.

– W dzisiejszych czasach każdy, kto chce, może być magistrem i to nie zmienia zupełnie nic. Ani o niczym nie świadczy – mówi Kasia. – Przychodzą do mnie wykształcone klientki z wyższych sfer i wcale nie traktują mnie z góry. Do tego zawsze mamy o czym porozmawiać, nie ma jakiejś wielkiej przepaści. Nie jestem głupia, po prostu wybrałam dla siebie inną drogę niż edukacja. Zaczęłam pracę w zawodzie jeszcze przed dwudziestką.

Stosunek do Kasi wpłynął na relacje jej teściowej z synem.

– Patryk mnie kocha i jestem dla niego najbliższą osobą. Kiedy musiał wybierać między mną a mamą, postawił na swoją żonę, na mnie. Jest to przykre i trudne dla nas obojga, ale jakie mieliśmy wyjście? Teraz ona mówi każdemu, kto tylko chce słuchać, że prosta dziewucha omotała jej synka i go przeze mnie straciła. W ogóle nie widzi tego, że sama jest sobie winna – przyznaje kobieta.

A gdyby teściowa jednak zmieniła swoje nastawienie do Kasi? Wtedy jest szansa na szczęśliwe zakończenie.

– Mam do niej ogromny żal, Patryk też. Ale jednocześnie jest jego mamą, kiedyś będzie babcią dla naszych dzieci. Ja nie chcę otwartych konfliktów. Chciałabym usiąść razem przy świątecznym stole. Rodzina powinna się trzymać razem, nawet jeśli nie wszystko nam w sobie pasuje. Mam nadzieję, że ona też to kiedyś zrozumie – kończy.

W tym przypadku podstawowym problemem jest zaborcza postawa matki wobec swojego jedynego syna.

Żyjemy w pokoleniu zaborczych matek, które zawłaszczają synów wyłącznie dla siebie – tłumaczy dla WP Kobieta psycholog Anna Pasławska-Turczyn. – Takie kobiety tkwią w niesatysfakcjonujących relacjach, nie spełniając się w innych rolach życiowych. Zaborcza matka wyrządza synowi ogromną krzywdę. Mówimy o nich "schizofreniczna matka". To taka postać, która głaszcze 30-latka po główce, a z drugiej strony dewaluuje jego wybory, manipuluje relacją z partnerką, podkreślając jej wady, uwypuklając jej niższy status społeczny czy zasobność konta, by jak najdłużej sprawować kontrolę nad synem.

Patryk postanowił ukrócić relację z matką. Co by się stało, gdyby się na to nie zdecydował?

– Taki trójkąt mógłby trwać latami. Teściowa żyłaby małżeństwem syna, decydując o najdrobniejszych wyborach dnia codziennego, często krytykując nie tylko synową, ale jej całą rodzinę. Zamiast budować klan, wspierającą się rodzinę wielopokoleniową, po paru latach doprowadziłaby do całkowitego rozpadu małżeństwa syna. Przede wszystkim dlatego, że współczesne kobiety nie są już na szczęście zainteresowane panami, którzy żyją "pod dyktando" matki i nie potrafią zadbać nawet o siebie – podsumowuje psycholog.

Źródło artykułu:WP Kobieta