Puściły hamulce na wigilii pracowniczej. Wstyd przed całą firmą

- Jeden z naszych pracowników był od miesięcy zauroczony w pewnej koleżance. Nie miał jednak odwagi do niej zagadać. Gdy wypił, zaczął mówić jej, co chciałby z nią zrobić - opowiada Dominik. Finał całej sytuacji daje do myślenia.

Na imprezie firmowej łatwo zaliczyć wpadkę
Na imprezie firmowej łatwo zaliczyć wpadkę
Źródło zdjęć: © Eastnews | Jakub Wysocki
Agnieszka Woźniak

17.12.2024 06:00

Wigilijne przyjęcia firmowe to coroczny rytuał, który ma zbliżać współpracowników, podsumować rok i stworzyć przestrzeń do mniej formalnych rozmów. Jednak to, co dzieje się po kilku drinkach, często przechodzi do firmowych legend. Alkohol ma rozluźnić atmosferę, ale ostatecznie staje się największym wrogiem tych spotkań. Co dzieje się na wigiliach firmowych?

Szef nakrył ich w toalecie

Magda, która pracuje w dużej firmie z branży kreatywnej, jedną z imprez pamięta do dzisiaj. Scena rodem z serialu "The Office" połączonego z "Kac Vegas" zdarzyła się w prawdziwym życiu.

- Mieliśmy cocktail bar, ale drinki szybko się skończyły - opowiada. - Wtedy wraz z grupą znajomych wybraliśmy się do pobliskiego monopolowego. Aby nie rzucać się szefowi w oczy, postanowiliśmy skonsumować napoje w toalecie. Nie było to zbyt dojrzałe, ale po miesiącach pracy pod presją, walki z czasem (dopiero co zamykaliśmy duży projekt) i nieprzespanych nocach byliśmy po prostu spragnieni rozrywki. Czuliśmy się trochę jak młodzież na szkolnej dyskotece, która kryje się po kątach, ale chyba to było w tym wszystkim najbardziej fascynujące - wyznaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z czasem impreza szybko przeniosła się do toalety. - Przychodziło coraz więcej osób. Każdy brał butelkę i popijał z gwinta. Szybko zabrakło alkoholu. Jeden z pracowników poszedł poszukać kolejnych trunków. Jego misja zakończyła się sukcesem, bo znalazł butelkę szampana, która leżała przy barze. Pełen entuzjazmu wbiegł do łazienki, gdzie został przywitany gromkimi brawami. Wskoczył na toaletę, aby uroczyście otworzyć trunek.

Wtedy stało się to, co najgorsze. - Ceramiczna muszla klozetowa pękła pod jego ciężarem, a on cudem wyszedł z tego cało. Huk był tak głośny, że zleciała się cała sala, w tym nasz szef. Choć o tej sytuacji krążą już w firmie anegdoty, wtedy nikomu nie było do śmiechu - komentuje.

Niezapomniana impreza na barce

Jak stwierdza Patrycja Czajkowska, edukatorka korporacyjnego savoir vivre'u i autorka konta na TikTku @patrycjaczy, największym wrogiem imprez firmowych jest alkohol.

- Służy jako narzędzie do rozładowania napięcia. Może to być stres związany z pracą, ale też z samym przyjęciem i spotkaniem wielu osób, w tym przełożonego, z którym często nie mamy bezpośredniego kontaktu. Dlatego zawsze powtarzam: impreza firmowa to służbowe spotkanie, tylko mniej oficjalne. Nie pij, albo pilnuj, ile pijesz - mówi Czajkowska w rozmowie z WP Kobieta.

Dodaje, że osoby, które przesadzają z alkoholem, mogą stać się niezwykle uciążliwe. - Niestety, często wtedy rozmywają się granice. Brak rozwagi ma swoje konsekwencje i czasem może skończyć się utratą pracy. Osobiście nie przepadam też za osobami, które za wszelką cenę chcą "przykleić" się do przełożonych i nie pamiętają, że nie powinni próbować mieć ich "na wyłączność" podczas przyjęcia - mówi Patrycja Czajkowska.

- Nikt nie jest idealny, ale też nikt nie jest bezkarny. Pewne zachowania są szkodliwe, bez względu na to, w jakim środowisku czy sytuacji mają miejsce. Uważam, że powinno się wyciągać konsekwencje wobec osób, które przekraczają granice. Bez względu na ich stanowisko czy pozycję - dodaje.

Pracownicze romanse

Rozluźnienie w gronie współpracowników może pomóc w budowaniu relacji, ale łatwo przekroczyć granice. Na firmowych wigiliach granice często rozmywają się także w relacjach międzyludzkich. Dominik, młody menedżer, opowiada o sytuacji, która stała się tematem numer jeden w jego biurze przez następne kilka tygodni.

- Jeden z naszych pracowników był od miesięcy zauroczony w pewnej koleżance. Nie miał jednak odwagi do niej zagadać. Zebrał się dopiero na to po kilku kieliszkach podczas imprezy firmowej. Cały wieczór chodził za nią i mówił, jaka to jest piękna, opisywał jej walory, był po prostu namolny. Chociaż ona wyraźnie dawała mu znać, że nie jest zainteresowana flirtem, on nie dawał za wygraną. Gdy wypił jeszcze więcej, zaczął mówić jej, co chciałby z nią zrobić. Oczywiście wszystko to działo się na oczach pozostałych pracowników, którzy mieli z niego niezły ubaw. Gdy następnego dnia wytrzeźwiał i wrócił do biura, nie odzywał się do nikogo. Zresztą do tej pory nie zamienił z tą "koleżanką" ani słowa i omija ją szerokim łukiem - opowiada.

- Większość najgorszych zachowań na imprezie firmowej nie różni się od zachowania na innych spotkaniach. Można by je wyliczać w nieskończoność - mówi w rozmowie z WP Kobieta Irena Kamińska-Radomska, specjalistka od savoir-vivre'u. Są to m.in. prowadzenie ogólnej rozmowy przy stole, kiedy jedna osoba mówi, a reszta tylko słucha, bądź od czasu do czasu coś wtrąca; siedząc między dwoma pracownikami, prowadzenie rozmowy tylko z jednym i lekceważenie drugiego.

- Do takich zachowań należy również nadużywanie alkoholu, flirtowanie (przyjęcie firmowe należy traktować w kategoriach pracy, więc podrywanie według zasad nie wchodzi w grę), brzydkie jedzenie, nachylanie się nad stołem, opieranie się na łokciach, głośny śmiech, kichanie, głośne wycieranie nosa, niewłaściwy strój (na przykład sexy), poruszanie tematów kontrowersyjnych, rozmowy o pracy, obmawianie nielubianych pracowników - wylicza ekspertka w rozmowie z WP Kobieta.

Przychodzić czy nie?

Czy warto za wszelką cenę iść na imprezę firmową, kiedy nie mamy na to w ogóle ochoty? - Jestem przeciwniczką robienia czegokolwiek "na siłę". To, że jest takie oczekiwanie, nie oznacza, że to obowiązek. Tym bardziej jeśli przyjęcie odbywa się po godzinach pracy. W nieco bardziej skomplikowanej sytuacji są menadżerowie, wyższa kadra zarządzająca - im po prostu nie wypada nie przyjść. Trzeba wtedy zacisnąć zęby, przykleić do twarzy uśmiech i tyle. To jeden z powodów, dla których nie byłam fanką takich spotkań - bo czym to ostatecznie różni się od pracy? - tłumaczy Patrycja Czajkowska.

Irena Kamińska-Radomska zauważa jednak, że pojawienie się na firmowej integracji może dać nam wiele korzyści. - Bywanie na takich imprezach to nie obowiązek, więc odmówić można, ale strategicznie jest to błąd; podczas takich spotkań można zacieśnić stosunki, dać się polubić - zauważa.

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
impreza firmowawpadkasavoir-vivre

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (42)