– Po prostu chciałam kupić córkom upominki mikołajkowe. Nie sądziłam, że dokoła mnie będzie tyle ludzi – opowiada Wiktoria, która panicznie boi się tłumów. Marty, choć organizuje wydarzenia na kilka tysięcy osób, nie spotkasz na koncercie, podczas marszy czy w zatłoczonym autobusie. – Marzy mi się, żeby nakaz zachowywania dystansu został na stałe – przyznaje.