– Zapewniamy Katerinie i Kristinie pokój w naszym mieszkaniu. Widzimy się więc codziennie i dużo rozmawiamy. Opowiedziały nam, że czekając na wyjazd z Ukrainy, nie mogły nawet wyjść do toalety, aby nie trafić na koniec kolejki. Pojawiły się też rozmowy o ich emocjach, strachu, bombardowaniu, alarmach. Nam, ludziom wychowanym w komforcie pokojowych czasów, to nie mieści się w głowach – mówi w rozmowie z WP Kobieta Karol Raźniewski z Warszawy.