ModaCo się nosi w Londynie?

Co się nosi w Londynie?

Co się nosi w Londynie?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
05.10.2009 12:21, aktualizacja: 21.06.2010 12:39

Londyn, jest niewątpliwie jedną z europejskich stolic mody. Niedawno skończył się Londyński Fashion Week. Nas jednak przede wszystkim zaciekawiła moda uliczna. Podpytaliśmy naszych rodaków, którzy w ostatnim czasie byli w Londynie, by zdradzili nam, co noszą mieszkańcy brytyjskiej stolicy.

Londyn, jest niewątpliwie jedną z europejskich stolic mody. Niedawno skończył się Londyński Fashion Week. Nas jednak przede wszystkim zaciekawiła moda uliczna. Podpytaliśmy naszych rodaków, którzy w ostatnim czasie byli w Londynie, by zdradzili nam, co noszą mieszkańcy brytyjskiej stolicy.

Szymon widzi rurki

Dziennikarz Viva! Moda, Szymon Machnikowski był bacznym obserwatorem na London Fashion Week, ale my zapytaliśmy go o wrażenia z londyńskich ulic – „Rurki, to jest to, co rzuciło mi się w oczy. Noszą je wszyscy, niezależnie od płci. Są ciemne, jasne i marmurkowe. Do tego obuwie, które ja nazywam żeglarskim, czyli mokasyny na gumowej podeszwie. To najbardziej popularny ubiór męski” – zdradza Szymon – A jeśli chodzi o kobiety to królują buty na wysokim obcasie. Zauważyłem, że niewiele dziewczyn nosi sukienki, a jeśli już to raczej delikatne, wręcz bieliźniane. No i oczywiście słynna wulgarna moda angielska, czyli na przykład podarte rajstopy. - Wśród trendów wyłapał także modne i u nas lateksowe legginsy oraz skórzane kurtki.

Zapytaliśmy też czy moda ulicy różni się bardzo od tej z imprez i bankietów towarzyszących London Fashion Week – Wiadomo, że na pokaz przychodzą ludzie ubrani bardziej elegancko. Dużo było szarości, granatów, no i przede wszystkim czerni – mówi Szymon – Oczywiście zawsze zdarzają się ekscentrycy, którzy chcą zwrócić na siebie uwagę fotoreporterów. Najczęściej są to mniej sławni projektanci chcący zaistnieć w rubrykach towarzyskich.

Zapytany o to, co najbardziej go zdziwiło odpowiedział: Spotkałem raz człowieka ze zdechłą wroną na głowie zamiast kapelusza. Właśnie taka jest Anglia – zwariowana!

Ania w krainie kapeluszy

Z kolei Ania Bober, na co dzień pracująca w agencji PR w Londynie spędziła urlop. Najbardziej rzuciła się jej w oczy różnorodność stylów. – Londyńskie ulice, to dla mnie nonszalanckie stylizacje homeless pomieszane z elegancją posh. Ludzie nie boją się łączyć z pozoru niepasujących do siebie deseni, kolorów, marek. Wszystko jest dopracowane, ubranie dopełnia fryzura, makijaż, tatuaże. Widać, że styl londyńczyków jest nieprzypadkowy, stanowi sumę doświadczeń i poszukiwań – opowiada Ania. To, co jeszcze jej się spodobało, to to, że ludzie ubierają się dla siebie, nie zwracają uwagi na reakcję otoczenia. – Londyński styl cechuje swoboda, im bardziej wygodnie czujesz się w swoich ubraniach, nawet tych najbardziej zwariowanych i kuriozalnych, tym bardziej jesteś fashion – mówi Ania. Również ona, zauważyła popularność marmurkowego jeansu. Najbardziej zaskoczył ją strój pewnej muzułmanki – Miała czador w beżowym kolorze, a do tego odblaskowo zielone buty i pasek. Prawdziwy miks tradycji i nowoczesności! – mówi
Ania.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której Ania wspomina ze zdziwieniem. – Rzeczą niespotykaną w Polsce jest to, że mężczyźni z taką gracją noszą damskie ubrania: biżuterię, kwieciste płaszcze, drapowane bolerka, lateksowe getry i nie ma to nic wspólnego z ich orientacją seksualną. Londyńczycy wychodzą poza konwenanse, korzystają z całej gamy dobrodziejstw, jakie daje nam moda.

Wskazuje też na zaskakujące stylizacje mieszkańców Londynu nawiązujące do konkretnych epok bądź rejonów. – Mój totalnie trash’owy przyjaciel potrafi z dnia na dzień zmienić się w tyrolskiego chłopca lub damę w stylu haute couture. I ani przez chwilę nie wygląda śmiesznie – opowiada Ania.

Do Polski Ania wróciła zakochana w kapeluszach i kolorowych trampkach. - O ile wcześniej miałam obiekcje do noszenia różnych nakryć głowy, to teraz już nie mam żadnych oporów. Z większą swobodą łączę także różne style, staram się, żeby mój wygląd był spójny. Zaczęłam doceniać vintage. Do Warszawy przywiozłam też masę kolorowych tenisówek, które zakładam nawet do garnituru czy małej czarnej. A płócienne torby uwielbiam! – opowiada z pasją.

Powrót angielskiego gentelmana według Michała

Michał Rej dziennikarz, który wyjechał do Londynu kilka miesięcy temu najbardziej w tym mieście kocha nonszalancję i odwagę w doborze strojów. - Z jednej strony „modni” londyńczycy nie boja się eksperymentować i bawić modą z drugiej jednak strony wydaje się ze większość z nich eksperymentując uzyskuje podobny efekt. Przechadzając się po niektórych częściach Londynu np. po Bricklane (ostatnio modnej i uznawanej za awangardową), zauważyć można tłumy kolonów ubranych w wąskie spodnie trochę za duże koszule w kratę i skurzane kurtki z metalowymi dodatkami – opowiada Michał. Zwrócił uwagę też, że wraz z nadejściem jesieni, zarówno panowie jak i panie przywdziewają wełniane, za duże swetry. - Sam sobie taki kupiłem! – mówi.

Michał zauważył też, że po London Fashion Week można się spodziewać, powrotu do stylu angielskiego gentelmana z polowy XIX w. – Trzyczęściowe garnitury, dopasowane marynarki, a na głowie koniecznie melonik – wyrokuje Michał.

Na pytanie, co go najbardziej zaskoczyło odpowiada, że - pozorny brud większości „out fitów”. Ludzie sprawiają wrażenie jak by byli nieumyci, a ich ubrania wydają się być nie koniecznie pierwszej świeżości. Ale to tylko pozory, jak się zerknie na metkę, okazje się zwykle, że to ubrania Alexsandera McQueena czy Wivienne Westwood.

Innym zaskoczeniem byli mężczyźni dbający o siebie i swój strój. – Czasami przybiera to wręcz ekstremalne formy. Coraz młodsi chłopcy wyglądają jak ich koleżanki. Mężczyźni bywają tak bardzo wystylizowani, że aż aseksualni. Podejrzewam, że ani ich matki ani siostry nie spędzają tyle czasu przebierając się przed wyjściem, co oni – mówi zdziwiony Michał.

Z Londynu Michał przywiózł chęć do eksperymentowania. - Nie mam tej obawy co w Warszawie. Kiedy założę coś „innego” na pewno nie narażę się na słowa krytyki, co najwyżej mogę usłyszeć coś miłego – mówi.

Dla wybierających się do Londynu fanów street mody Michał ma radę. - Koniecznie buty Dr Martens!!! Hit sezonu, klasyczne, wysokie i koniecznie czarne! Do legginsów lub rurek. Każdy ma też pewnie gdzieś na dnie swojej szafy starą flanelowa koszule w kratę. W tak dobranym stroju spokojnie, można wyjść na spacer ulicami Londynu – zapewnia Michał.