UrodaWiek to tylko liczba. Czym jest nowy trend "smart aging"?

Wiek to tylko liczba. Czym jest nowy trend "smart aging"?

Mądre używanie kosmetyków pozwala zachować zdrowy i naturalny wygląd skóry
Mądre używanie kosmetyków pozwala zachować zdrowy i naturalny wygląd skóry
Źródło zdjęć: © Shutterstock

Większość dojrzałych kobiet marzy o tym, by mieć skórę jak nastolatka. Tymczasem w idei smart aging chodzi o to, żeby wyglądać ponętnie i kobieco bez względu na wiek. Młodość przede wszystkim zachodzi w głowie, a o całą resztę dbają odpowiednie kosmetyki.

Nie tak dawno miałyśmy cały wachlarz urodowych określeń: "anti-aging", "slow-aging", aż dojrzałyśmy do tego, że trzeba dbać o siebie po prostu… mądrze. Po 50 roku życia kobiety czują się w pewnym sensie pominięte. Dorosłe dzieci i coraz młodsze osoby pojawiające się w social mediach sprawiają, że trudno nie czuć frustracji. Chciałoby się wyglądać tak jak wtedy, gdy miało się 20 lat – nie tylko młodo, ale i seksownie, kobieco. Dlatego smart aging jest w pewnym sensie rewolucją w myśleniu. Ma nas przekonać, że wiek to tylko liczba, a nowoczesna pielęgnacja może nam pomóc utrzymać atrakcyjność.

Mity na temat gładkiej skóry

Dojrzałość kojarzy się ze zmarszczkami, a młodość z gładką skórą. Ale to tylko pozory. Nastolatki też zmagają się z różnymi problemami skórnymi. Z kolei niejedna kobieta po 40-tce czy 50-ce może poszczycić się piękną cerą. Po pierwsze, wiele zależy od genów, stresu, hormonów oraz stylu życia, jaki prowadzimy. Po drugie, kluczową rolę odgrywają tu produkty pielęgnacyjne. Dziś dobieramy je nie tyle do wielu, ile do rodzaju skóry. Oczywiście trzeba zwracać uwagę na rolę składników aktywnych, np. kuracja z retinolem nie będzie dobra dla 20-latki, a zbyt małe stężenie kwasu hialuronowego nie zadziała na dojrzałą skórę. Pamiętajmy również, że intensywne eksperymenty na skórze czasami dają rezultaty odwrotne od pożądanych – nie służą ani młodej, ani dojrzałej cerze. Tu znów wkracza filozofia smart aging, która przypomina, że trzeba dbać o siebie z głową.

Jak odczarować "dojrzałość"?

Zabrzmi to jak coachinga rada, ale najlepiej zacząć od zmiany myślenia. Jeżeli mamy kompleksy na puncie swego wieku, nie zaczynajmy od botoksu. Spróbujmy przyjrzeć się sobie i ocenić, co tak naprawdę wymaga poprawy. Być może w czasie pandemii przybyło nam parę kilo? A może warto wybrać się na zabieg usuwania naczynek? Albo postawić na polskie kosmetyki z naturalnymi składnikami? Wiele z tych rzeczy może wpływać na naszą urodę – nadwaga czy jakość cery naprawdę mają znaczenie. Mocno wpływają na akceptację tego, ile mamy lat. Kiedy poczujemy się dobrze ze sobą, zafundujmy sobie małe szaleństwo, np. sesję zdjęciową lub zapiszmy się na taniec towarzyski. Kto wie, może poznamy kogoś fascynującego? To dobry kierunek, który może odmienić nasze życie i wpłynąć na poczucie własnej wartości.

Akceptacja, ale i pielęgnacja

Aktorka Andie McDowell, która zagrała w rewelacyjnym serialu "Sprzątaczka", twierdzi że nie można piętnować dojrzałości. Bo to sugeruje, że coś jest z nią nie w porządku. Dlatego zamiast anti-aging, mówimy: smart-aging – bo mamy prawo czuć się dobrze niezależnie od wieku. Jeśli jednak pragniemy dobrze wyglądać, naszymi sojusznikami zawsze będą odpowiednie kosmetyki. Sięgajmy po produkty rozświetlające, napinające i nawilżające, które mają w składzie witaminę C, kwas hialuronowy czy złoto.

Świetnymi aktywatorami młodości są często niedoceniane substancje, jak np. śluz ślimaka, koreański czerwony żeń szeń, a także peptydy biomimetyczne. I wcale nie musimy szukać ich w kremach wartych fortunę. Wiele polskich marek ma w swojej ofercie kosmetyki na każdą kieszeń, które również poprawiają owal twarzy i rozjaśniają cienie pod oczami. Oczywiście nie spodziewajmy się cudu po kilku dniach. Stosujmy je za to regularnie, a skóra na pewno nam za to podziękuje.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także