Blisko ludzi"Całe życie czułam, że jestem naga". Fotomodelka opowiada o życiu z łysieniem plackowatym

"Całe życie czułam, że jestem naga". Fotomodelka opowiada o życiu z łysieniem plackowatym

"Całe życie czułam, że jestem naga". Fotomodelka opowiada o życiu z łysieniem plackowatym
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Marianna Fijewska
22.06.2018 12:50, aktualizacja: 22.06.2018 14:56

- Mówili, że to hełm, a ja jestem łysol. Potem wymyślili taki sposób szantażu – że jak ja czegoś nie zrobię, to oni zdejmą mi perukę i będą nią rzucać. I raz rzeczywiście tę groźbę spełnili - mówi Ola Romańska, fotomodelka cierpiąca na łysienie plackowate.

Łysienie plackowate to choroba autoimmunologiczna, która sprawiła, że Ola nie ma na ciele ani jednego włosa. Nosi perukę i sztuczne rzęsy, przez co wygląda jak laleczka. Ale widziałam jej zdjęcia i wiem, że bez peruki, rzęs i makijażu też wygląda ślicznie. Do redakcji przychodzi z Rafałem - swoim świeżo upieczonym mężem.

*Marianna Fijewska: Nie pamiętam, żeby czyjeś zdjęcia zrobiły na mnie tak duże wrażenie, jak twoje. *
Ola Romańska: Łysienie plackowate wciąż jest tematem tabu. Ja poszłam na pierwszy ogień, bo w Polsce chore dziewczyny wstydzą się pozować.

Ty się nie wstydzisz?
Pozuję w peruce, pozuję bez peruki, pozuję nawet bez ubrań i nie, nie wstydzę się. Moja łysa głowa tak mnie krępowała, że przez większość życia czułam, że stoję naga przed wszystkimi… teraz już się nie wstydzę.

Obraz
© Archiwum prywatne | Przemek Kijowski

Kiedy zachorowałaś?
Zaczęłam chorować w wieku 11 lat. Miałam piękne włosy, rude i długie, takie za pupę. Pewnego dnia poszłam z mamą do fryzjerki, żeby trochę je skrócić. Pamiętam, że ta fryzjerka tak długo przyglądała się moim włosom i w końcu powiedziała, że na głowie zrobił mi się łysy placek. Mama wzięła mnie do lekarza i okazało się, że mam chorobę, o której nigdy wcześniej nie słyszałam – łysienie plackowate. Chodziłam od dermatologa do dermatologa, ale wszyscy rozkładali ręce. To choroba autoimmunologiczna i nie wiadomo, co ją wywołuje. Jedna z hipotez jest taka, że geny, druga, że stres, więc wysłano mnie do psychologa, ale to zupełnie nic nie dało.

Ile czasu minęło, zanim całkowicie straciłaś włosy?
Od tej wizyty u fryzjerki cały koszmar rozegrał się w ciągu miesiąca. Szybki strzał – włosy wypadały garściami, były wszędzie, aż w końcu zniknęły. Zaraz po tym straciłam też brwi i rzęsy. Ja nie mam nigdzie włosów, jestem cała goła.

Jak zareagowały dzieci w szkole, kiedy straciłaś swoje długie, rude włosy?
Mieszkałam w małej miejscowości pod Zieloną Górą, więc dzieci były jakie były. W klasie w podstawówce miałam grupę chłopaków, którzy strasznie wyśmiewali się najpierw z mojej łysiny, a potem z peruki. Mówili, że to hełm, a ja jestem łysol. Potem wymyślili taki sposób szantażu – że jak ja czegoś nie zrobię, to oni zdejmą mi perukę i będą nią rzucać. I raz rzeczywiście tę groźbę spełnili. Jeden chłopak rzucił się na mnie, zerwał mi włosy i zaczął nimi ciskać po korytarzu. Wróciłam do domu, tata się dowiedział i psychicznie nie wytrzymał… zagroził mu procesem, on zmiękł i przeprosił. Ominął wtedy sąd, ale na niedługo. Z tego co wiem, zaraz po tym trafił do poprawczaka, bo miał dużo za uszami.

Obraz
© Archiwum prywatne | Przemek Kijowski

To był dla ciebie najbardziej bolesny moment?
Chyba nie. Pamiętam taką jedną sytuację do dziś, że spotkałam gdzieś na mieście swoją koleżankę. Kiedy jej mama zobaczyła, że rozmawiamy, to powiedziała: "Odejdź od niej, bo się zarazisz". To mi tak w pamięci utkwiło… było mi potwornie przykro.

Miałaś kogoś, na kim mogłaś się oprzeć?
Przez całą szkołę miałam jedną przyjaciółkę. Ona była moim ochroniarzem. Chodziła za mnę wszędzie i broniła mnie. Wiesz, że raz nawet się za mnie pobiła? Była taka dziewczyna w innej klasie, ona na mnie wypisywała sprayem na murze koło szkoły, że jestem… już nie pamiętam, nie chcę pamiętać. W każdym razie Karina poszła i jej za mnie przywaliła. Do dziś mamy bardzo dobry kontakt, choć ja wyprowadziłam się do miasta, do Zielonej Góry. Uciekłam.

Przed nimi?
Przed sobą. Wiesz, ja nie mogłam się zaakceptować. Nie chcę obwiniać rodziców, ale uważam, że gdyby oni nie traktowali mojej choroby jako tabu, gdyby jej nie zamiatali pod dywan, nie ukrywali i nie uczyli mnie, jak mam ją ukrywać, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Bo dzieci bardzo szybko wyczuwają wstyd i wykorzystują to.

*Kiedy stwierdziłaś, że nie będziesz się już wstydzić? *
To było dwa lata temu, miałam 19 lat i strasznie chciałam jechać na koncert Iron Maiden. Rafał załatwił nam bilety na płycie, pod samą sceną. Z jednej strony cieszyłam się jak dziecko, z drugiej potwornie się bałam – a jak mi spadnie peruka, jak zaczną rzucać moimi włosami? Ale pojechałam. I wtedy uwierzyłam, że mogę zrobić w życiu wszystko. Mogę zacząć spełniać swoje marzenia. Kolejnym celem była jazda na nartach. Wcześniej myślałam: "jak to, tak w chustce, przy rodzinie?", ale odważyłam się. Było super! Później kupiłam kamerę i zaczęłam prowadzić swój kanał Hairless na YouTube. Pokazałam się całemu światu bez peruki i okazało się, że nie wszyscy są tacy jak w mojej szkole. Że ludzie postrzegają mnie bardzo dobrze, a ja mogę im pomagać poprzez opowiadanie o chorobie i doradzanie dziewczynom, które zachorowały, jak mają dobrać odpowiednią perukę. Kolejne marzenie spełniłam teraz – poszłam na casting do 7. Edycji Top Model. Niestety odpadłam w ostatnim etapie.

Dlaczego?
Marcin Tyszka powiedział, że nie chce brać mnie z litości. Woli poczekać, aż będę wystarczająco dobra. A do tego muszę jeszcze popracować nad swoją sylwetką. Chodziło o to, że jestem trochę za gruba. Wcześniej schudłam siedem kilogramów, ale niestety…

Obraz
© Archiwum prywatne

*Za gruba?! Proponuję, żebyś już bardziej nie chudła i olała Top Model. Możesz wypromować się w internecie na własnych zasadach. *
Marzyłam o telewizji, bo zasięgi są ogromne. Ale wrzuciłam ostatnio zdjęcie do jednego z serwisów dla modelek i w ciągu 5 minut dostałam 50 propozycji od różnych fotografów. Do dziś się z tych wiadomości nie odkopałam! Masz rację, intetrnauci są cudowni i na swoim kanale całkowicie się realizuję.

Jaka była najbardziej poruszająca wiadomość, którą dostałaś od internautki?
To był mail. Anonimowy. Zaczynał się tak: "Zmarnowałam 20 lat swojego życia". Autorką była matka trzech córek, najstarsza w wieku 16 lat. Żadna z nich nie wiedziała, że matka choruje na łysienie plackowate. Wiedział tylko jej mąż. Nie wiem, jak ona to robiła, że udało się jej maskować przez tyle lat. Napisała wtedy, że tylko w czasie wieczornej toalety może być sobą. Staje wtedy naga przed lustrem i widzi, jaka jest naprawdę. Namówiłam ją, żeby powiedziała córkom. Powiedziała... a one śmiertelnie się obraziły i wyprowadziły się do babci. Na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem! Na szczęście wróciły. Teraz budują swoją rodzinę na nowo i między nimi jest bardzo dobrze.

Dlaczego ona ukrywała chorobę przez 20 lat?!
Myślę, że przez męża, który całe życie się nad nią litował. Mówił: wezmę cię do kina, wezmę cię na wycieczkę, zrobię ci przyjemność, bo ty jesteś taka chora, taka biedna. Zamiast pokazać jej, że ta choroba czyni ją wyjątkową!

Kiedy powiedziałaś swojemu mężowi, Rafałowi, że jesteś chora?
Na początku Rafał nie wiedział, bo wtedy brałam taki lek, który spowodował, że włosy odrosły mi do ramion. Niestety, po roku zaczęły znów wypadać. Pojawiły się łyse placki, które starałam się za wszelką cenę zakryć. Ciągle poprawiałam włosy, a on wiedział, że coś jest nie tak. W końcu mu powiedziałam. Siedzieliśmy w jego kawalerce, ja mówię, że mam łysienie plackowate, a on to po prostu przyjął. Pamiętasz?

Od początku naszej rozmowy Rafał ani razu nie spuścił wzroku ze swojej żony. Teraz poprawia się na kanapie i trochę wzruszonym głosem mówi: - Pamiętam. To nie zrobiło na mnie wtedy wrażenia. Podłamałem się później, jak Oli wypadły wszystkie włosy i okazało się, że terapia nie działa. Myślę, że miałem wtedy coś jakby depresję, bo wiedziałem, że nic już nie da się zrobić. Że jestem bezradny, że jej nie pomogę. Ale nagle przyszła do mnie myśl, że jak ja w Oli nie zaszczepię siły, to nie damy rady. Wziąłem się w garść i pokazałem jej, jak tę chorobę zwalczyć, a zwalczyć ją można przez akceptację.

Ola nagle zaczyna się śmiać: - Teraz mamy takie sposoby na chorobę, że porównujemy moją głowę do różnych rzeczy. Rafał robi mi zdjęcia z perspektywy – w jesieni jestem dynią, w zimie bombką…

*A teraz? *
Winogronem. To trochę dziecinne, ja wiem… ale przez śmiech naprawdę pomaga w mówieniu o chorobie. Ja teraz mówię wszystkim, że jestem łysa. Jestem łysa!

Obraz
© Archiwum prywatne

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (79)
Zobacz także