Blisko ludziNieszczęśliwa pani Lincoln

Nieszczęśliwa pani Lincoln

Nieszczęśliwa pani Lincoln
Źródło zdjęć: © wikimedia commons public domain
11.12.2015 14:04, aktualizacja: 12.12.2015 12:34

Rzadko dzieje się tak, że po śmierci popularnej osobistości, ludzie oddychają z ulgą. Gdy w 1882 roku odeszła w Illinois Mary Lincoln, mówiono, że dobrze, że już sobie poszła. Uważano ją za kobietę opętaną, która niszczy dobrą pamięć po swoim mężu, Abrahamie Lincolnie. Mary Todd Lincoln była osobą wielce nieszczęśliwą. Życie dało jej do tego powody.

Rzadko dzieje się tak, że po śmierci popularnej osobistości, ludzie oddychają z ulgą. Gdy w 1882 roku odeszła w Illinois Mary Lincoln, mówiono, że dobrze, że już sobie poszła. Uważano ją za kobietę opętaną, która niszczy dobrą pamięć po swoim mężu, Abrahamie Lincolnie. Mary Todd Lincoln była osobą bardzo nieszczęśliwą. Życie dało jej do tego powody.

13 grudnia 1818 roku w Lexington (w stanie Kentucky) przyszło na świat trzecie z sześciu dzieci Roberta i Elizabeth Parker Todd, Mary. Rodzice Mary byli znaczącymi postaciami w mieście. Dziewczynka dorastała w przekonaniu, że jest kimś ważniejszym niż inni. Była arogancka, ale miała na to społeczne przyzwolenie. Pierwszą swoją tragedię przeżyła już w wieku sześciu lat, kiedy w wyniku komplikacji po porodzie, zmarła jej kochana mama.

Ojciec nie czekał długo z ponownym ożenkiem. Do rodziny Todd dołączyła pani Betsey, która była macochą niczym z bajki o Kopciuszku. Czuła wstręt do swoich przybranych dzieci, którego nie wahała się okazywać. Robertowi widocznie to nie przeszkadzało, bo z oddaniem budował dom ze swoją nową miłością. Mary poczuła się odrzucona. Była całkowicie bezbronna wobec tego uczucia. Z łatwością wybuchała gniewem. Ot, taka zdetronizowana księżniczka. Radość i pocieszenie znajdowała w szkole. Uwielbiała swoje koleżanki, którym mogła imponować wiedzą. Uczyła się lepiej od nich, za co była doceniana przez nauczycieli. Szkoła była dla niej doskonałą ucieczką od domu. W tym zaszywała się w swoim pokoju i w samotności, przy płomyku świecy, czytała książki i gazety. Lubiła wiedzieć, co dzieje się na świecie i w jej bliskim otoczeniu – w końcu znała osobiście wiele postaci z pierwszych stron dzienników.

Dorastając wiedziała, że chce działać – wykorzystywać swoje umiejętności i wiedzę. Nie miała tylko pojęcia, jak się do tego zabrać. W latach 30. XIX wieku kobiety z wyższych sfer Południa po prostu nie pracowały. Miały właściwie dwa wybory: małżeństwo lub staropanieństwo.

Prostak ze Springfield

Gdy Mary skończyła dwadzieścia lat, wybrała się w odwiedziny do swojej siostry, Elizabeth, która mieszkała w Springfield, oddalonego o blisko pięćset kilometrów od Lexington. To tam, na jednym z bankietów, Mary poznała trzydziestoletniego Abrahama Lincolna – miejscowego prawnika. Poprosił ją do tańca, co nie było wcale wytrawnym przeżyciem.

Lincoln zdecydowanie nie należał do tych, którzy pobierali lekcje tańca. Do tego jego ubiór był pozbawiony smaku i okrojony z najnowszych trendów! Mężczyzna miał dziwny, nawet odpychający akcent. I nieciekawy wygląd… Prostak totalny. Elizabeth nie ukrywała swojej pogardy dla niego, ostentacyjnie dając mu odczuć, że jest najgorszą partią w mieście. Mary jednak zaczęła go lubić. Podczas rozmowy znaleźli kilka poglądów i cech, które ich łączyły. Byli inteligentni, ambitni i poważni wobec swoich przekonań. Abraham słuchał dziewczyny, ważył jej zdania.
Jako jeden z niewielu ówczesnych mężczyzn wierzył w równe prawa kobiet i mężczyzn. Wpatrywał się w pannę Todd z zainteresowaniem. A ta czuła, że w Abrahamie tkwią wielkie możliwości. Oboje byli silnymi jednostkami i liberałami. Kochali poezję, wychowywali się bez matek, które odeszły, gdy byli dziećmi. Ona - lubiąca być w centrum zainteresowania, on - trochę bardziej stonowany, oplatany melancholią. Silny. Mógł otoczyć ramieniem Mary, której brakowało bezpieczeństwa. Ona z kolei górowała nad nim pod względem pozycji społecznej. Być może wiedziała, że Abrahama da się "urobić". Ale ta miłość dojrzewała powoli.

Związek Mary Todd i Abrahama Lincolna przechodził wiele etapów. Uczucia mężczyzny wydawały się topnieć, co uraziło zakochaną w nim kobietę. Po kilku miesiącach flirtowania z Mary, Abraham stał się nieczuły i obojętny na jej gorące uczucia.
Problem jednak tkwił też w tym, że ona nie potrafiła okazać swoich emocji. Łatwiej było jej odbijać piłeczkę. Wplątała się w kilka flirtów z innymi mężczyznami, którzy byli mniej powściągliwi w swoim zachowaniu niż Abraham.

Ten w końcu jednak pokonał swoje wątpliwości i 4 listopada 1842 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. Ceremonia była skromna. Odbyła się w rodzinnym domu Mary. Małżeństwo żyło w szczęściu i miłości. Mieszkali w domu w centrum Springfield, który nabyli za 1500 dolarów. Rozbudowali go, by mógł wygodnie pomieścić powiększającą się rodzinę.
Abraham często wyjeżdżał służbowo, a Mary zajmowała się wychowywaniem dzieci: Roberta, Edwarda, Williama i Thomasa. Była dla nich oddaną i dobrą matką. Kiedy w wyniku ciężkiej choroby zmarł trzyletni Edward, długo nie mogła się pogodzić z tragedią. Uważała, że ciąży nad nią jakaś klątwa, że jej przeznaczeniem jest żyć w nieszczęściu. Śmierć syna pozostawiła w jej psychice ranę, która nigdy nie została wygojona. Zwłaszcza, że kobieta była wyjątkowo podatna na zmiany nastrojów. Strata dziecka pogłębiła strach, który często ją obezwładniał.

Po ślubie młoda pani Todd Lincoln postanowiła też poświęcić się rozwijaniu kariery męża. Była dla niego opoką, gdy przeżywał ciężkie chwile. Analizowała jego przemówienia, prowadziła dziennik i pomagała się wspinać w hierarchii nowej Partii Republikanów. Wierzyła w niego. Wiedziała, że może zajść daleko. Zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych? Dlaczego nie?

Horror w Białym Domu

Niektórzy historycy twierdzą, że Abraham Lincoln nigdy nie zostałby prezydentem Stanów Zjednoczonych, gdyby nie pomoc Mary. Są jednak i tacy, którzy uważają, że polityk lubił być osobą rozpoznawalną i dobrze czuł się, mając wpływ na społeczeństwo. Władza wciągała go i nic nie mogło mu stanąć na przeszkodzie do awansu i realizacji swoich marzeń. Był gotowy o nie walczyć.

Po przekroczeniu przez Mary trzydziestego roku życia, zaczęły dotykać ją coraz częstsze i mocniejsze bóle głowy. Wywoływały u niej napięcie i agresję, często również strach. Miała tendencję do martwienia się o wszystko. Sytuację pogarszały alergie oraz trudna do przejścia ostatnia ciąża w 1853 roku. Zmiany nastrojów i napady złości Mary dotkliwie odczuły jej pokojówki i inne osoby pracujące dla państwa Lincoln. Naraziła się też na niechęć ze strony sąsiadów i okolicznych sklepikarzy, dla których bywała niemiła.
Napięcie pojawiało się także między małżonkami. Abraham podobno prowokował Mary. Doprowadzał ją do szału zupełnie przyziemnymi problemami, wokół których nie raz robił zbyt dużo szumu.

Mary nie potrafiła sobie poradzić ze swoimi dolegliwościami. Nie byli w stanie pomóc jej lekarze, a religia i wiara też nie dawały ukojenia. Jej psychika bardzo cierpiała. Pod koniec lat 50. XIX wieku Mary była już na skraju załamania nerwowego. Kobieta zaczęła uciekać w spirytualizm. Chwilowo była modna wiara w to, że dusze zmarłych kontaktują się przez medium. Seanse spirytystyczne jednak nie przyniosły Mary odczuwalnej ulgi. Musiała jednak w nie wierzyć, skoro kontynuowała je w latach późniejszych, mieszkając już w Białym Domu. Abraham Lincoln machnął ręką na takie zachcianki żony – gdyby się jej przeciwstawił, mogłaby wybuchnąć kolejna rodzinna kłótnia.

Jeśli siły nadprzyrodzone nie mogły sobie poradzić z bólami głowy, to znacznie łatwiej przyszło im doprowadzenie Lincolna na fotel prezydencki. W 1860 roku Mary Todd wreszcie mogła skupić na sobie uwagę, tak jak tego od zawsze pragnęła. Została Pierwszą Damą Stanów Zjednoczonych. Za prezydentury jej męża po raz pierwszy użyto w prasie takiego tytułu wobec małżonki głowy państwa. Duma i prestiż jednak nie wpłynęły na lepsze samopoczucie Mary.

W kwietniu 1861 roku wybuchła wojna secesyjna. Rzecz jasna, był to czas trudny dla polityków Stanów Zjednoczonych, który musiał okryć złą sławą prezydenta i jego otoczenie.
Mary nie angażowała się w sprawy wojenne, które pochłaniały jej małżonka. Oskarżała jego współpracowników za prowadzenie chwiejnej polityki. Wyzywała sekretarza stanu Williama H. Sewarda, używając słów, które nie przystają żadnej damie. Uważała, że każdy z członków gabinetu wbija nóż w plecy jej ukochanego. Nie kryła się ze swoimi poglądami. Ulgowo traktowała jedynie naczelnika poczty, generała Montgomery'ego Blaira. Zawoziła kwiaty rannym żołnierzom Unii. Kongres wysnuł teorię, że odwiedza ich, by szpiegować Południe. Elita społeczna uważała ją za tchórza, Demokraci krytykowali za jej republikanizm.

Humor pani Lincoln mogły poprawić jedynie okazyjne przyjęcia i bale. Uwielbiała dekorować pomieszczenia Białego Domu. Emocje z tym związane oddalały od niej wszelkie smutki i złe myśli. Całkowicie angażowała się w organizację imprez, co było dobrze widziane przez towarzystwo mieszkające w Waszyngtonie. Bankietami "nadrobiła" braki i zyskała jakiś tam szacunek w środowisku, chociaż nie uchroniła się przed zarzutami o zbytnią ekstrawagancję.

Wśród ogromnej ilości zabitych w czasie wojny secesyjnej było też kilku jej krewnych. W lutym 1862 roku w wyniku powikłań po grypie zmarł też jej najukochańszy syn Willie. Świat Mary zawalił się. Nie chciała dłużej żyć, nie widziała w tym już sensu. Całe dnie spędzała w łóżku, pogrążając się w żałobie, smutku i żalu. Uznała, że śmierć Williego to kara boska za wysoką pozycję społeczną jej rodziny. Zaprzestała organizowania bankietów i nie udzielała się społecznie. Świat widział, jak cierpi. Chociaż w czasach wojny cierpiało wiele matek. Nie była odosobniona, ale w przeciwieństwie do innych, nie miała żadnych przyjaciół, z którymi mogłaby dzielić smutki. Nikt nie mógł dać jej oparcia.

Zbyt wysoka pozycja społeczna

14 kwietnia 1865 roku prezydent Abraham Lincoln został postrzelony. Zmarł następnego dnia rano. Mary desperacko starała się zachować równowagę psychiczną. Ale jej świat był już całkowicie zrujnowany. "Żaden człowiek ani żadna rodzina nie była nawiedzona przez tak potężny ból" - powiedziała, rozpoczynając życie jako wdowa.
Przez kolejne siedemnaście lat, do końca swoich dni, ubierała się na czarno. Miała obsesję na punkcie pamięci po swoim mężu i jego dziedzictwa.
Popadła w nędzę. Bez grosza przy duszy błagała Kongres, by przyznał jej rentę. Nękała znajomych, by utworzyli dla niej fundusz. Próbowała sprzedawać swoje eleganckie ubrania z czasów młodości, futra i biżuterię, a także prezenty, które dostawała jako pierwsza dama. Napotykała jednak na niechęć i opór.

Uważano ją za kobietę chciwą, łapczywą i wulgarną. Mówiono, że kradła własność publiczną. Oczerniano ją nawet na łamach prasy, używając słów takich jak "okropna", "przerażająca", "koszmarna", "straszna".
Żyła nieszczęśliwa u boku swojego najmłodszego syna, Tada, którego traktowała jak służącego. Mężczyzna zmarł na chorobę płuc w wieku osiemnastu lat, w 1871 roku.
Gdy jedyny żyjący jej syn, Robert, próbował dostać orzeczenie o obłędzie matki, odcięła się od niego. Ten uważał jednak, że matka może być niebezpieczna dla siebie i otoczenia. Na temat motywów, które nim kierowały, panują różne opinie. Jedni historycy widzą w nim zwykłą litość, inni uważają, że chciał odciąć matkę od resztek dziedzictwa, jakie zostawiła po sobie rodzina Lincolnów.
Wysoko ustawionym mężczyznom łatwo było nakłonić sądy do orzekania w sprawie problemów kobiet. W ławie sędziowskiej zasiedli sami mężczyźni, którzy uznali Mary za osobę niedołężną. Prawdopodobnie próbowała popełnić samobójstwo, po czym została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym w Chicago. Uwolniła ją aktywistka walcząca o prawa kobiet, Myra Bradwell. Na prośbę Roberta zwołano kolejną rozprawę w sprawie orzeczenia niepoczytalności pani Todd Lincoln. Wyrok wskazywał na odzyskanie świadomości przez kobietę. Mary jednak nigdy miała nie wybaczyć Robertowi poniżenia, na jakie ją skazał.

Pod koniec życia zmagała się z częściowym paraliżem i bardzo słabym wzrokiem. Do końca pozostawała pod wpływem silnych lekarstw. Zmarła w wieku 62 lat w Springfield, 16 lipca 1882 roku. W samotności.

Karolina Karbownik

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (48)
Zobacz także